niedziela, 13 stycznia 2013

To nie jest wpis o skarpecie

Przyjmijmy, że jest to taki wpis pomiędzy zapowiedzią skarpety a skarpetą... żeby nie było, że słowa nie dotrzymuję. Ja nawet szczere chęci miałam, ale przegląd moich narzędzi pracy ujawnił braki w wyposażeniu na poziomie poniżej 2,5 a ściślej mówiąc - poniżej 2,5 z żyłką, bo ja na 5 drutach robić nie będę i już! Dziergam bardzo luźno i druty bez przerwy mi wypadają, a sposobu dziergania zmieniać nie chcę, bo całkiem się pogubię...
W każdym razie dziś udało mi się dotrzeć do pasmanterii i wyniuchać ostatnią parę w rozmiarze 2, więc jest szansa, że jutro zacznie się moja skarpetkowa droga przez mękę ;)
Póki co pokaże Wam czapkę, którą wczoraj skończyłam i z której jestem dumna jak paw.
Jak dotąd moja czapkowa twórczość ograniczała się do zestawu ściągacz+reszta prawymi, tym razem postanowiłam jednak pokombinować i czymś ją przyozdobić. Wyszło tak:




W dodatku po moich utyskiwaniach na nieczapkową aurę, wreszcie mamy co chcieliśmy - zimno jak w Suwałkach i nawet rachityczny śnieżek dziś popadał. Opatuliliśmy się zatem we wszystko, co możliwe i poszliśmy w teren. Czapa nosi się fantastycznie, jest dość obszerna i wyjątkowo ciepłodajna.


...i z całą pewnością wygląda lepiej niż jej spruta poprzedniczka, ja nawet nie będę wytykać jej wad, sami zobaczcie:


Wrzuciłam ją do szafy i czekałam aż jej się ten kogut z tyłu zapadnie, ale nic z tego, więc sprułam, bo włóczki mi było żal... Włóczka to merino superwash uprzędziona ładnych kilka miesięcy temu techniką navajo, a potem pofarbowana w garze, czym i jak dokładnie nie pamiętam... Było tego 160m/100g i do tej nowej-lepszej wersji zużyłam prawie wszystko.


Przy okazji M. sprawdził przydatność rękawiczek, które udało mi się skończyć po wielu trudach i znojach, bo ja rękawiczek z palcami to raczej jeszcze nie robiłam, no chyba że w czasach tak zamierzchłych, że już nie pomnę...


Chciałam wydziergać rękawiczki według wzoru opublikowanego przez Lete,  ale nie pasowała mi do niego wełna, no i wolałam zrobić gładkie, żeby nie gryzły się z czapką, która już jakiś tam wzór miała. Zajrzałam więc do Justyny po ogólne wskazówki, ale z konieczności kombinowałam po swojemu...
A mogę się jeszcze pochwalić przy okazji tych wdzięcznościowych rękawiczek? Tak? No to się pochwalę... 
Mikołaj, ten Święty, przyprawił mnie w tym roku o wytrzeszcz oczu. Wprawdzie spodziewałam się czegoś z tego zestawu, bo mam w zwyczaju pisać do niego listy sugerujące, ale żeby tyle... ledwo spod choiny wytachałam :) Wszystkie bez wyjątku są CUDOWNE. Bardziej szczegółowo napiszę przy innej okazji, póki co wciąż jestem oniemiała z zachwytu :)


Och... Prawda? ;)

14 komentarzy:

  1. Też bym oniemiała z zachwytu, a nawet bym z niego zawyła. A tak wyję z zazdrości.
    Kochana, Ty sie tak tymi skarpetkami nie przejmuj, spokojnie wyrobię normę (której de facto nie ma) i za Ciebie, i za siebie.
    Czapa przepiękna (ta poprzednia też wcale zła nie była), rękawiczki też (z rękawiczkami sobie radzisz, to - jeśli się jednak za nie zechcesz wziąć - ze skarpetkami łatwiej jest).
    No, po prostu u Ciebie pełna czapa szczęścia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Finextro droga, książki książkami, trzeba jeszcze umieć zrobić z nich użytek... :) Jak patrzę na te czarodziejskie wzory w "Nordic Knitting" to mina mi rzednie, ale co tam - ja nie spróbuję?!
      Rękawiczki rzeczywiście mogą być dobrą rozgrzewką do Roku Skarpetki. A propos - kamień mi z serca spadł, jak przeczytałam u Ciebie, że on de facto jeszcze się nie zaczął... W dodatku okazuje się, że to mój smoczy rok właśnie się kończy. O ile dobrze zrozumiałam to powinnam się z tego cieszyć ;) Lepszy rok by mi się przydał, taki bardziej pozbierany.
      Za wszystkie serdeczne słowa bardzo Ci dziękuję :)

      Usuń
  2. Fantastyczne są te winogronka i włóczka też jest fantastyczna!!! Fioletowa poprzedniczka wcale nie jest brzydka, po prostu wygląda jakbyś kupiła w sklepie- taka zwyklutka a ta nowa to niepowtarzalna!!!
    Rękawiczki sa świetne, a co do książek... hmmm już od dawna sobie otrzę pazurki na fleece & fiber, odkąd tylko wypatrzyłam że można je kupić przez zwykłe allegro, ale na razie co rusz wypada dziura w finansach no i ciągkle czekam na tłustsze czasy....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Chmurko, bardzo łaskawa jesteś dla mojego poprzedniego udziergu ;) Ja właściwie byłam neutralna, dopóki nie zobaczyłam na zdjęciach jak ona się z tyłu układa. Przynajmniej czapkowej wprawy nabrałam :)
      A książka jest obłędna. Spodziewałam się, że to będzie kompendium jak się patrzy, ale rozmach tej pracy, staranność dokumentacji, profesjonalizm w każdym calu, no i piękno wydawnictwa powaliło mnie na kolana... Babeczki są po prostu fleece'owymi guru. Jak będziesz miała okazję i możliwość to kupuj, pokochasz :)

      Usuń
  3. Czapa jest śliczna, zdecydowanie dobrze zrobiłaś, że sprułaś poprzednią. Była ok, ale po co Ci rzeczy ok, skoro możesz mieć śliczne, prawda? Obecności książek postaram się nie zauważyć, bo mnie skręci z zazdrości, zwłaszcza na widok tych nordyckich wzorów, znielubię Cię :D Ja chcesz więcej śniegu, to zapraszam, weź kołowrotek pod pachę, mam dobre wino, pokręcimy i popatrzymy na białą przyrodę, sanki też się znajdą :)) To kiedy zaczynamy skarpetkowe szaleństwo? Bo u Intensywnie Kreatywnej jakoś na dniach będzie Prolog :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki! Jak tak patrzę na te zdjęcia to też nie mam wątpliwości, żem dobrze uczyniła :)
      A jeśli o nordyckie chodzi to nie masz na razie powodów do znielubiania, gapię się na nie jak sroka w gnat i nie wiem od której strony to ugryźć - samo wybieranie włóczki i zestawów kolorystycznych chyba mnie przerasta...
      Zajrzałam do Intensywnie Kreatywnej, bo póki co znam ją tylko ze słyszenia, no i rzeczywiście jakieś Prologi tam się odbywają i inne przygotowania do startu... Śledzić będę rozwój wypadków :) Póki co Regię schowałam za laptopa i rozważam dzierganie kolejnej czapy.
      Winko, sanna, alpaka z jedwabiem, kluskowe teleportacje...ech, to by dopiero były ferie ;)

      Usuń
  4. Ojej, nie spodziewałam się, że wzór tak bardzo zmieni tę czapkę. Pierwsza była ok, ale druga jest super. Tak właściwie to one wyglądają tak, jakby nie miały ze sobą nic wspólnego, a przecież mają wspólną tą piękną wełnę. A do tego sama wymyśliłaś wzór - dla mnie po prostu rewelacja.

    Jestem przed robieniem czapki, więc muszę wziąć pod uwagę Twoje doświadczenie.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki :) Miałam jakiś moment oświecenia z tą czapką ;) Szkoda, że tak rzadko to się zdarza... zaraz potem wróciłam do zwyczajowego rozmemłania i znowu nie wiem, za co się brać ani z której strony :/
      Powodzenia z czapką!

      Usuń
  5. ależ ta czapa zyskała na zmianie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? I nawet ja czuję się w niej jakby odmieniona ;) A co u Ciebie taka cisza? Zaglądam i zaglądam...

      Usuń
  6. Świetna czapa! Byłabym zdziwiona, gdybyś nie była z niej dumna :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki serdeczne - za komentarz i za odwiedziny :) Zdaje się, że Ty też masz czapkowego feblika... ;)

      Usuń
  7. Bardzo ładna, też byłabym dumna z takiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dzięki :) Szalenie mi miło, że się podoba :)

      Usuń