Tak czy owak, z takim blogowym stażem jak mój to nawet głupio byłoby robić roczne podsumowania, więc jako "zamiast" zmajstrowałam ot taki nieduży czapkowy kolaż. Bo czapki były odkryciem minionego roku - w październiku po raz pierwszy odważyłam się wydziergać nakrycie głowy. Na debiut wybrałam powszechnie znany wurm i wyszło na tyle przyzwoicie, że od razu zachciało mi się całej kolekcji... Od tego czasu powstało ich w sumie 10, z czego połowa należy do mnie i głównie zajmuje miejsce w szafie, bo w Belgii zimy w tym roku nie uświadczysz, nawet tej najbardziej mizernej.
Resztą czapek obdarowałam rodzinę, im chyba bardziej się przydadzą.
Mam nadzieję, że w przyszłym roku powstaną trzy takie kolekcje - czapek, rękawiczek i skarpetek.
To jedno z moich niezobowiązujących noworocznych postanowień. Szczególnie zależy mi na tych ostatnich, bo po pierwsze - w życiu ani pół skarpety nie wydziergałam, po drugie - wspólnie z Finextrą ogłosiłyśmy spontanicznie rok 2013 Rokiem Skarpetki, podobno Chińczycy wspominają coś o Roku Wodnego Węża, ale co oni tam wiedzą...
Nie wypada ogłaszać Roku Skarpetki, a potem udawać, że mnie to nie dotyczy, dlatego wykonałam pierwszy krok, a nawet dwa - zakupiłam Regię skarpetkową w korzystnej cenie i dość urodziwej mieszance niebieskości, zieleni i żółtego, wzór wybrałam, teraz tylko zebrać się w sobie i wydziergać kolejny wpis...
A dziś pokażę jeszcze dawno skończone ćwiczenie z koronki klockowej, które miało być moją pierwszą serwetką, ale po zmniejszeniu wzoru o jeden raport wszystko się rozjechało i postanowiłam zrobić taką małą narożną próbkę, przećwiczyć to i owo i nauczyć się nowych sztuczek.
Długo z tym zwlekałam, bo chciałam zrobić lepsze zdjęcia, ale skoro chwilowo nie ma na nie szansy, bo koronka została w PL, pokazuję, co mam, a do tematu wrócę za jakiś czas.
Zadziwiające jest, jak sztywny jest ten cieniutki len, kiedy zdejmie się go ze szpilek. Pięknie trzyma formę bez żadnych dodatkowych zabiegów. Od samego początku używałam kilku kolorów, bo na takich niciach łatwiej obserwować przeploty i wyłapywać błędy. Teraz wcale nie mam ochoty przerzucać się na białe - podobają mi się te meandry kolorowych nitek i myślę, że przy odrobinie doświadczenia, można wydobyć z kontrolowanego (ten taki nie był...) wielobarwnego nieładu wiele piękna.
Póki co robię sobie przerwę w zabawie klockami - mój kręgosłup tego zajęcia nie polubił, więc albo zorganizuję sobie bardziej ergonomiczne miejsce pracy niż stołek barowy i deska do prasowania (!), albo będę musiała przeprosić się z kołnierzem ortopedycznym.
Z zupełnie innych przyczyn mam też przerwę w przędzeniu, która strrrasznie mi doskwiera, ale jak tylko zacznę nadrabiać zaległości, będę się z Wami regularnie dzielić wrażeniami :)
Na koniec jeszcze chustka, którą zmajstrowałam na robótkowym głodzie, zaraz po powrocie z Polski. Miało być szybko, kolorowo i przy użyciu starych zapasów...
Wyciągnęłam zatem dwa motki zleżałej Alize Lanagold fine - jeden rudy, drugi pstrokaty i popełniłam pół babcinego kwadratu z fikuśnym brzegiem wg tego wzoru
Ciepła jest i mięciutka i powstała tak jak chciałam - ekspresowo.
Kolory, mimo starań, znów nie do końca wierne. Całość jest nieco bardziej stonowana, a dominujący na zdjęciach pomarańcz jest trochę ciemniejszy i bardziej rudy.
Robótkowo to tyle na dziś.
A przy okazji noworocznie życzę Wam dużo twórczej energii i optymizmu, wystarczająco czasu na wszystko i dużo radości z każdego osiągnięcia. Dodatkowy zastrzyk kasy też pewnie się przyda, bo przecież:
:)
Ależ Ty masz tempo! Tyle czapek od października! Chusta myk i już! I cierpliwość! Ja drugi raz do koronki klockowej nie podejdę.
OdpowiedzUsuńCzapki są cudne, w Twojej kolekcji mam cztery faworty i naprawdę nie mogę się zdecydować, która jest najładniejsza.
Ale przecież czapka to 2 dni max, szydełko też żaden mozół... za to przyznaję, że do klocków trzeba mieć zarówno czas jak i cierpliwość anielską. Nie chcę nawet pamiętać, jak długo ten kawałek robiłam, dlatego też namawiać Cię na drugie podejście nie będę, szczególnie że wolę popatrzeć, co w tym czasie uprzędziesz :)
UsuńAż cztery?! no, no, dobry wynik :) Dzięki!
Wszystkie czapy są absolutnie wspaniałe, ja mam czapkowego bzika, więc najnormalniej w świecie zazdroszczę :D
OdpowiedzUsuńSkarpety z meandrami świetne jestem ich przeogromnie ciekawa.
Wielkie dzięki, Chmurko :) Coś czuję, że ten czapkowy bzik nam szybko nie przejdzie, więc będziemy sobie wzajem jeszcze w 2013 zazdrościć :) Skarpet boje się trochę, ale kończę czapę dla koleżanki i raz kozie śmierć, spróbuję te z zakrętami jakos w weekend wydziergać...
UsuńJesteś chyba jedyną osobą, która mnie może przekonać do szydełkowych chust i wykończeń czy ozdób. Czapek zazdroszczę, ja zrobiłam ich mniej przez cały rok niż Ty od października, niedobra ja :)) Jaką włóczkę zamówiłaś na te skarpety?
OdpowiedzUsuńA to bardzo mi miło, że ja tu szydełkowego bakcyla rozsiewam ;) Mnie szydełko zawsze się kojarzyło raczej przaśnie aż zobaczyłam projekty znajomej z Rav: http://www.ravelry.com/projects/fanalaine
UsuńNo, Regię kupiłam, nie pamiętam jaką dokładnie... ale na specjalną prośbę mogę wydobyć spod łóżka i sprawdzić :) Rzucaj Echo, czapki rób - druga zima idzie!
Echo jest już cacy zblokowana :) a rzucać nią nie będę, bo większa ode mnie, jeszcze mi odda :) serio serio, ma 190 na szczycie, 100 w kręgosłupie, a taka tyci miała być...
UsuńDziergałaś już z regii? Bo ponoć regia silk jest lekko przereklamowana, ale i tak mnie korci, żeby spróbować :)
Serio, serio? a już wiarę straciłam ;) Ależ cudna będzie taka wielgachna, jestem skłonna nawet wybaczyć, że tyle nas przetrzymałaś z tem Twojem Echem :) Z Regii skarpetkowej, niech no pomyślę... jakąś chustę na szydełku chyba robiłam. Fajna w robocie, ale ciepła to nie powiem, żeby była. Jeden motek silkowej mam, bo dokupowałam do jakiegoś pomysłu, co się realizacji nie doczekał i w dotyku miękka jest i delikatna, ale nic z niej nie robiłam jeszcze, bo zapłaciłam fortunę i mnie to troszku onieśmiela... myziam sobie tylko przy róznych okazjach.
UsuńKiedy Echo pokażesz? Jutro? ale z rana, dobra? :)
Czapuśki super! Mam w planach zrobić sobie jakąś, dlatego fajnie że wrzuciłaś fotki - człowiek ma inspirację.
OdpowiedzUsuńA co do koronki klockowej - ratunku - jest to coś dla mnie nie do pojęcia. Potrafię co prawda policzyć całkę nawet potrójną, ale zrobić koronkę klockową? Toż to wyższa szkoła jazdy. To w ogóle można się na tym połapać? Podziwiam, to co udało Ci się zrobić.
To znaczy, że my komplementarne jesteśmy, bo ja z tymi całkami z kolei nie za bardzo... Dzięki za zachwyty, sama nie wiem, jak ja przez te pajączki, wachlarzyki i inne cholerstwa przebrnęłam :)
UsuńA ze swojej chcesz czapkę robić? Zrób, zrób, ze swojej najlepsze :)
Z Devona, którego aktualnie przędę. Tego pofarbowanego farbami do jajek na czerwono-pomarańczowo, ale okazało się, że w środku są duże przebłyski białego, więc pewnie wyjdzie pomarańczowo-różowy ;)
UsuńNocna Halinka z Ciebie ;) Ja bardzo lubię takie przebłyski... Devona nie znam, tym bardziej czekam na przędzę i czapę, a Ty przędż sobie wesoło, tylko nie zapomnij o spaniu :)
UsuńŚliczna ta ekspresowa chusta, zachwyciła mnie. Ale do zostawienia komentarza skłoniły mnie dwie rzeczy: 1. sentencja, która znajduje się na talerzu (?) bodajże. Och, ileż w niej bolesnej i słodkiej zarazem prawdy! 2. wiele obiecująca deklaracja z pierwszego wpisu. Po cichu liczę na to, że jesteś bliska ulegnięciu pokusie. A może już się skusiłaś?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dzięki :) Żeby nie było nieporozumień - to nie ja tę sentencję na talerzu zaserwowałam... ukradłam i nie pamiętam skąd :/ ale widziałam ją już w kilku wersjach, między innymi na drzwiach lodziarni z ice creamem w roli przedmiotu pożądania ;)
OdpowiedzUsuńA deklaracja wciąż pozostaje deklaracją... póki co zadowalam się splotem płóciennym w koronce klockowej i smętnym gapieniem się na kraciaka utkanego na warsztatach. Coś mi mówi, że zaglądanie na Twojego bloga może nadać tej sprawie tempa ;)
a to dalas po robocie kobieto;tyle czapek nadziergac;chuste chwale po raz enty ale i tak "na zywca" piekniejsza niz na tych fotach;za koronke klockowa glowe chyle do gleby bo to czarna magia dla mnie
OdpowiedzUsuńa i zapomnialam dodac ze przy nastepnym spotkaniu ty mi ten wzor od skarpet roztlumaczysz,bo ja tylko klasyczne potrafie robic :)
UsuńCześć Mamuśka :) no wzięło mnie na te czapki jak nie wiem co - od wpisu przybyło jeszcze 1.5 sztuki ;) Chusta oddana w dobre ręce a skarpetki wciąż jeszcze mgliście w planach... to ja się może wezmę za nie skoro mam roztłumaczać ;) Dzięki! :)
Usuń