niedziela, 17 marca 2013

Berety, berety... i trochę prząśniczych frustracji

Czy ja już mówiłam, że zamierzam wiosnę i lato przezimować?
Otóż tak właśnie będzie, bo z tymi czapkami to w ogóle mi nie przechodzi, powiedziałabym nawet, że wręcz przeciwnie - jak ich nie dziergam to o nich myślę i zdaje się, że nie ma już dla mnie ratunku...
Zrobiłam dotąd kilka modeli na podstawie gotowych wzorów i tak mnie trochę korciło, żeby spróbować po swojemu. W podjęciu decyzji pomogła mi Halina vel Healthy, która więcej miała wiary w moje siły niż ja sama :) Jeszcze raz dzięki, Halinko za impuls zwany potocznie kopniakiem :)
I tak oto powstały berety z motywami podejrzanymi u nieocenionej Alice Starmore.
Na początek wzięłam tęczową włóczkę (Zauberball) i postanowiłam sprawdzić, jak te same kolory prezentowac się będą na diametralnie różnych tłach.
Na beżu (nazywanym przez Magic Loop, ku mojej uciesze, jasnym wielbłądem) tęczowe kolory prezentują się tak:


"Jasny wielbłąd" ciemniejszy jest nieco niż na zdjęciu. 
Beret wyszedł dość obszerny, ale zrobiłam to z premedytacją, żeby przetestować różne wersje fasonu.
Troszkę się odwrócę, żebyście mieli lepszy widok na dekielek ;)
 

Na czarnym tle te same kolory prezentują się zupełnie inaczej...


Podczas dziergania wydawało mi się, że takie połączenie może być za bardzo energetyczne, ale chyba nie jest źle.


Forma tym razem bardziej "przy głowie" i dzięki temu dość elegancka mimo kolorystyki rodem z Jamajki ;)
I jeszcze "wheel" czyli dekielek:


No i ostatnia próba, świeżo ściągnięta z talerza ;)


Spodobała mi się ta kombinacja kolorystyczna z lekko miętowym tłem.


No i ta część beretu wygląda bardzo zacnie:


Ostatnio zapowiadałam też powrót prządki marnotrawnej.
Przędłam jak serce mi dyktowało i wyszło jak wyszło. Najpierw wzięłam się za szarości, których przedsmak prezentowałam w poprzednim poście. Finkę przędło się cudnie, ale trochę wyszłam z wprawy...
Wydawało mi się, że to singiel chociaż na 300m podwójnej nitki. Po skręceniu okazało się, że wyszło mi tego zaledwie 200m/100g. Nitka jest w dodatku niedokręcona i choć to u mnie norma, to przy takiej grubości zdarzać się to nie powinno.


A teraz trochę statystyk. Zanim usiadłam do finki miałam sporą przerwę w przędzeniu, więc na tym pierwszym motku dopiero nabierałam tempa. Całość powstała w 3h50min, z czego 30min zeszło mi na skręcaniu podwójnej nitki.
Następnie w wirtualnym towarzystwie Chmurki uprzędłam kolejną finkę, tym razem w kolorze brązowym (moorit). Miał wyjść podobny metraż, ale wyszło mniej, dużo mniej...


Jest tego zaledwie146m/100g, za to z przyzwoitym (jak na mnie) skrętem, który wreszcie pokazuje jedwabisty połysk tej czesanki. I właśnie dlatego tak mnie dręczy ten mój brak wyczucia... Źle skręcona wełna nie dość, że pozbawiona jest sprężystości, to ma inne właściwości optyczne, nie odbija tak ładnie światła, traci swoją urodę i kolor.
Znów mierzyłam czas - całość powstała w 2h30min, z czego znów 30 min zajęło mi skręcanie podwójnej nitki.

Zanim wzięłam się za nowości zdjęłam ze szpulki pojedynczą nitkę merynosa, która odleżała swoje, czekając na dofarbowanie czegoś w żywszym kolorze. Pokazywałam ją w formie zawijaska tutaj. Teraz już pewnie niczego do niej nie dokręcę i tak się zastanawiam... może nada się do czapki z wrabianym wzorem? Trochę boję się używać singli, w dodatku merino, ale może w czapce z jakąś mocną nitką trochę pożyje?


Poza tym zakupiłam sobie kolejną lekturę do poduchy :)  Przy okazji poćwiczę mój niderlandzki, który od kilku miesięcy leży odłogiem.

Jolijn Copier - "Baretten Breien"

Pozdrawiam Was znad kolejnej czapki i życzę udanego tygodnia :)


35 komentarzy:

  1. Bożesz mój, jakie te beretki są cudne (tu otwarta gęba z zachwytu), już tyle razy je oglądałam i wciąż jestem pełna zachwytu. Dla mnie to czarna magia i wyższa szkoła jazdy. I jeszcze te bajeczne kolory......... życzę sobie żeby mi się dziś przyśniły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, dzięki serdeczne. Jak ja się cieszę, że spotykają się te moje udziergi z tak ciepłym przyjęciem :) Zdaje się, że znalazłam swoją dziewiarska niszę i bardzo mi w niej wygodnie :) Zapewniam, że z magią nie ma to nic wspólnego - trochę czasu trzeba i cierpliwości :)
      Kolorowych snów!

      Usuń
  2. Ja nie wiedziałam, że beret może być dziełem sztuki i w ogóle że może być piękny, a tu tyle tego dobra... Przyglądam się i lęgnie się we mnie pragnienie wydziergania własnoręcznie takiego pstrego cuda :) Kiedyś w życiu popełniałam wrabiane wzorki, więc wiedzę minimalną posiadam, co wielokrotnych pruć póki co nie wyklucza... do następnej zimy daleko, więc plan na wakacje jest oczywisty :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie :) Że dziełem sztuki może być to powątpiewam, ale że radości tworzenia taki beret może dostarczyć mnóstwo to na pewno. Bardzo się cieszę, że Ci się podobają :)
      Widzę, że towarzystwo do letniej akcji czapkowej powiększa się z każdym dniem ;) A jeśli już próbowałaś dziergać pstrokacizny to tym bardziej się skuś. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  3. Piękne są te berety - wszystkie trzy! Patrzę i patrzę i napatrzeć się nie mogę :). Wersja kolorystyczna "rodem z Jamajki" jest super! Coś mi się zdaje, że w tym roku wiosną i latem już nie będą u mnie królowały koraliki (jak w ubiegłych latach), a druty i wzory wrabiane. Chociaż koralikom też pozwolę dojść do głosu :)).
    Wełenki wyszły Ci bardzo ładne, a tempo przędzenia masz całkiem niezłe. Ja niemal 3 godziny skręcałam w podwójną nitkę moją ostatnią wełnę.
    Singla z merynosa do czapki z wzorem wrabianym bym użyła - powinien wytrzymać. Co prawda tylko raz uprzędłam singla z merynosa, którego przerobiłam na szalik, ale trzyma się całkiem nieźle. W końcu przy takiej ilości czapek, nie będziesz musiała nosić jej codziennie, więc powinna całkiem długo Ci służyć :)).
    Serdecznie pozdrawiam :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, Frasiu :) Nie patrz, nie patrz tylko swoje dziergaj :P Na Twoje koraliki też chętnie popatrzę, bo sama to umiem tylko rozsypać... ;)
      Że wełenki zauważyłaś bardzo mi miło :) Ale tempo niestety jakości szkodzi, jak widać... no i moje grubasy to nie to co Twoje chudzinki - nie dziwię się, że tyle Ci to zajęło.
      Mówisz, żeby spróbować z tym merynosem? Dobra, to spróbuję :) bo jakoś nie chce mi się już z nim kombinować. Trochę za cienki jest w stosunku do tego, czego zwykle używam, ale może się nada. Dzięki jeszcze raz :)

      Usuń
  4. Ja sobie pójdę do kątka, przemyśleć swój marny żywot dziewiarki i prządki. Bezproduktywna jestem w porównaniu z Tobą, zmotywowałaś mnie, zaraz złapię za druty i skończę chustę- no najdalej jutro skończę. Piękne to wszystko, pierwszy beret wywołał lekkie palpitacje serca, będę czatować na tę książkę, jest warta każdej złotówki. I zainspirowałaś mnie, bo zostanie mi sporo włóczki po pasiastej chuście, którą mam zamiar wykorzystać w czymś wrabianym. Może się uda wrobić luźno ;) dzięki Kochana :* i dziergaj te czapy bez opamiętania, masz dar! ;))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie wygłupiaj się! U Ciebie teraz pewnie co dzień to nowe wyzwanie. Jak w robocie okrzepniesz to i z robótkami przyspieszysz :) Ale cieszę się, że do kątka robótkę zabierasz ;)
      Gwoli ścisłości to żaden z tych beretów nie został wydziergany na podstawie "Nordic Knitting Traditions", jeśli tę książkę masz na myśli :) W poprzednich postach podawałam zawsze link, jeśli wzór pochodził z tej książki. Te nowe są mojego pomysłu, oczywiście z wykorzystaniem tradycyjnych "szlaczków", które z kolei pochodzą z książki Alice Starmore "Charts for Color Knitting".
      Koniecznie spróbuj wrabianek, spodoba Ci się :) I będę dziergać beretki dalej, dzięki za zrozumienie dla mojego bzika :*

      Usuń
  5. Twoje berety są przecudnej urody. I doskonale kontrastują z z ressztkami zimy za oknem, zwłaszcza ostatni jest zdecydowanie wiosenny już. Mój faworyt na teraz to czarny z jamajskim akcentem, ale im dłużej się im przyglądam, tym trudniej mi zdecydować..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Do tego ostatniego to nawet wiosenny płaszczyk założyłam, ale tak zmarzłam, że mi szybko wiosna z głowy wywietrzała ;)

      Usuń
  6. Bereciki są piękuśne i przyznam szczerze ten na czernym tle podoba mi się bardziej, moim zdaniem na czarnym tle widać dokładnie całą urodę tęczowej nitki, natomiast jasny beż trochę jej zabiera, ale ten sam beż w sąsiedztwie kolorów z ostatniego beretu wypada obłędzie- jest to połączenie idealne :)
    Co to nietek, przecież ta piękna finka jest po prostu piękna i nic absolutnie nic jej nie brakuje :) a mteraż 200m/100g wcale przecież marny nie jest hmm może ja przemilczę ten mój najlepszy wynik do tej pory 240 m ......
    A singielek ma cudne kolory, po prostu bombowe, i z tego co widzę dziewczyny chętnie stosują... ja osobiście też się boję singli :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabawne, jak ludzie różne mają gusta :) Ja chyba jednak ten pierwszy preferuję, właśnie dlatego, że kolory takie bardziej stonowane mi się wydają :) W ostatnim tło jest inne - to taka lekko zielonkawa szarość, ale przyznaję, że też bardzo mi się to połączenie podoba :)
      Co do metrażu... 200m/100 to będzie musiało do zimy poczekać :/ Myślałam, że cieniej przędę - chyba zapomniałam, że jak się singla odkręci w podwójnej to już taki cienki nie jest ;)
      Singla merino chyba zostawię,chociaż zaufania nie mam ani do merynosa ani do pojedynczej. Nic to trzeba eksperymentować, żeby się czegoś nowego dowiedzieć. Pozdrowienia i bardzo Ci dziękuję za miłe słowa :)

      Usuń
  7. Piękne te czapki - berety. A z tego co widzę, możemy liczyć na kolejne odsłony :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możecie, możecie :) Kolejne odsłony już się dziergają. Dziękuję serdecznie, Madziu :)

      Usuń
  8. Piękną nisze sobie znalazłaś.
    I jesteś moją najnowszą inspiracją :) Do tego stopnia, że prawie całe wynagrodzenie za ostatni wykład poszło na nowe, tęczowe, kolorowe wełny na wyrób z wrabianym wzorem - oj, będzie się działo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę... nie wiem, czy się cieszyć, że do przepuszczania kasy inspiruję ;) A serio to bardzo jestem ciekawa, bo widzę, że pięknie wrabiasz i w dodatku zdecydowanie większe formy niż moje beretki...:) Pozdrawiam!

      Usuń
  9. Twoje czapki są przecudne (talent masz wypisany na twarzy :) ) Ach przepraszam BERETY A już dekielki mnie powalają. Co prawda chyba już o tym gdzieś pisałam, ale nie szkodzi powtarzać.

    Zastanawiam się też, co mogłabyś zrobić z tym singlem. Ewidentnie nie masz już serca, aby coś do niego dokręcić. To może rzeczywiście wrzuć w jakąś kolejną czapkę, ale abyś się nie bała, że singiel gdzieś puści dodaj jakąś nitkę do szycia na maszynie? W każdym razie życzę powodzenia.

    Ja zaczęłam prząść na mojej Frani i póki co .... hm.... pojęcia nie mam jak ma wyglądać porządny skręt. Więc na razie albo przekręcam, albo niedokręcam. Więc powiększam te wszystkie zdjęcia prządek, aby się przyjrzeć i zrozumieć: co to znaczy przekręcona a co to znaczy niedokręcona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie możesz śmiało się powtarzać - moje dziewiarski ego nie ma nic przeciwko ;)) Dziękuję, Halinko, za słowa uznania.
      A co do singla to nie boję się, że puści, bo jest dość mocny, a raczej, że się sfilcuje brzydko...
      Z tym podglądaniem skrętu mam podobnie. I nawet jeśli wiem, co chcę uzyskać i nawet jeśli na początku mi się to udaje to z czasem wpadam w ten mój leniwy rytm pedałowania i znowu klapa. U mnie ręce pracują dużo szybciej niż nogi, a Sonatka ma przełożenia z dolnych rejonów raczej. Nie wiem, jak sobie z tym poradzić :/
      Tobie życzę powodzenia w poszukiwaniach :)

      Usuń
    2. Ja z kolei cały czas muszę sobie mówić: To nie jest wyścig kolarski, to nie jest wyścig. Tak mi się przynajmniej zdaje. A oczywiście na razie przędę na najwolniejszym przełożeniu. Zupełnie nie wiem, po co komu szybkie skrzydełko. To moje normalne zasuwa jakby miało jakąś misję do wykonania.

      Usuń
    3. Taaa... ja po kursie to od razu Jumbo wzięłam, bo średnie przełożenia mi się wydawały za szybkie. Szybko się ogarniesz, a później będziesz marudzić, jak ja ;)

      Usuń
  10. Cokolwiek bym napisała, będę się powtarzać! Dekielki są świetne. A z tym niedokręcaniem chyba trochę przesadzasz. W końcu jak skręcasz w dubla, single Ci się nie rozłażą, to dlaczego mają być niedokręcone. A w dublu masz ładny skręt i dostajesz puszystą włóczkę. Może teraz w tym kolorowym singlu docenisz to, że(w odróżnieniu ode mnie) nie przekręcasz nitki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Aldonko :) Czapy mi rekompensują lekki prząśniczy smuteczek, bo mów co chcesz, ale coś jest nie tak... Niby się nie rozłażą, ale muszę się pilnować, bo czasem są na granicy "rozłażalności" Moja wizja jest taka, że w dublu powinno być widać gładkiego, wciąż lekko skręconego singla. Ta szara włóczka tak nie wygląda, druga jest już OK, ale bardzo się musiałam pilnować przy singlach.
      Mi się naprawdę wydaje, że ja potrzebuję szybszego kołowrotka, bo jestem leniwiec do pedałowania. Przysięgam, że nic a nic się nie kryguję - naprawdę mnie to dręczy :/

      Usuń
  11. Cudne, cudniaste i wcale się nie dziwię, że uzależniające.A już ten czarny to po prostu czad!
    Co do frustracji, to chyba jednak trochę marudzisz ;)
    Niteczki cudne, podobnie jak Aldona nie rozumiem o co chodzi w tych luźnych dublach? Chodzi Ci o ilość skrętów na cal, czy o to, że łatwo się przerywają?
    Skręt dubala to wypadkowa skrętu singla ( zwłaszcza gdy chcesz nić zbalansowaną), ale czasem można luźnemu singlowi nieco podkręcić ilość skrętow w dublu. Wszystko zależy od tego do czego ta niteczka będzie Ci potrzebna, bo ... jak wiadomo prządki mogą wszystko :)
    A co singielka z merino. Ważne będzie skąd pochodzi runo i ile ma micronów. Jeśli więcej niż 21 nie powinno być źle, zwłaszcza w dzianinie z wzorami wrabianymi. Ja, na pewno, zahartowałabym tę nitkę we wrzątku, tak dla bezpieczeństwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, ja marudzę, żebyście fachowym okiem spojrzały i powiedziały, co na ten mój kłopot zaradzić. Aldonie odpisałam też co mi się nie podoba. Nie przerywają się, ale lubię mocny skręt w dublach, a moje single prawie nigdy do niego nie dorastają... (w tym przypadku szara jest jakaś rozmyta, moorit OK)Zamierzam kupić szybkie wrzeciono, które wcale takie szybkie nie jest, ale może trochę mi ułatwi sprawę. Spodobała mi się teoria, że każdy ma swój rytm i nie ma sensu walczyć z tym i go zmieniać, a raczej operować ustawieniami kołowrotka, żeby uzyskać pożądany efekt. W rezultacie cienkie single prawie zawsze przepuszczam po raz drugi przez Sonatkę, żeby wyglądały sensownie w dublu.
      Spróbuję zahartować, ale mam stracha... w razie czego będzie na Ciebie i wyciągnę łapkę po coś z Twojej półeczki (te ostatnie kolorowe ukręty.... mniam ;) )
      Pozdrowienia :)

      Usuń
    2. Aaaaa, to już wszystko rozumiem :)
      Przeczytałam Twój komentarz dla Aldony.
      Masz rację. Szybkie wrzeciono może być dla Ciebie rozwiązaniem, choć przychodzi mi jeszcze do głowy poeksperymentowanie z hamulcem. Może jest odrobnę za wysoko/mocno ustawiony. Czasem naprawdę pare milimetrów robi wielką różnicę.
      Za hartowanie biorę odpowiedzialność - a jakże, nawet za cenę oddania swojego dobra :)
      Pamietaj tylko proszę, żeby w czasie hartowania włożyć wełnę do gorącej wody bez ugniatania, następnie do zimnej na równie krótko co do gorącej :) I niech odcieknie sobie sama, bez wygniatania w ręcznik ( aż do czasu kiedy osiągnie temperaturę pokojową ).

      Usuń
    3. Dzięki serdeczne za instrukcje :) A dubla merynosowego też byś tak zahartowała, czy to operacja zarezerwowana dla singli?
      Nawet jak coś zepsuję to niewielka strata, bo niespecjalnie mi na wyobraźnię działa ten motek...
      Dziękuję też za zrozumienie dla dyżurnej marudy... ;) Spróbuje jeszcze z hamulcem, chociaż wydaje mi się, że w moim przypadku są dwa rozwiązania - szybsze wrzeciono albo nogi... Pozdrowienia!

      Usuń
    4. Pomarudzić każdy może, to dobrze robi na duszę :)
      Kiedyś hartowałam tylko single, ale ostatnio zahartowałam dubla.Chciałam zobaczyć jak to wpływnie na elastyczność nici i czy ograniczy mechacenie.
      Elastyczność jest jaka była natomiast nitka wygląda bardziej na sklepową i rzeczywiście chyba jest nieco mocniejsza. Niebawem zacznę z niej dziergać - tyle, że w międzyczasie zmienił mi się pomysł, co mam z niej zrobić i ... mam jej za mało! Wymyślam alternatywy.
      Oczywiście rozumiem Twoje dylematy. Do hamulca doszłam dedukcją. Skoro wolno pedałujesz i nić masz delikatną z prawie niewidocznym skrętem,to znaczy, że wrzeciono w zasadzie od razu nawija to co wyciągasz z czesanki (bez dodawania dużej ilości skrętów). Jeśli więc przyjąć, że ciągle będziesz pedałować wolno, a singla chcesz mieć nieco lepiej skręconego,to może warto odpuścić hamulec o 2mm,by obracał się nieco wolniej i lepiej skręcał wyciągnięte włókna :)

      Usuń
    5. Apropos hartowania to ja robię zawsze tak że nitkę naciągniętą na motowidło, polewam najpierw bardzo gorącą wodą z prysznica (a mamy naprawdę niemalże wrzątek w kranie) potem zimną i na końcu raz jeszcze gorącą. I zostawiam do wyschnięcia naciągnięte. Rewelacyjnie prostowało mi to i utrwalało ostro przekręcone single z mojego poprzedniego kołowrotka. Zapewniam że nić się nie filcuje jeśli nie będziesz tego gnieść :) Z delikatnych wełen zrobiłam tak BFLa i nie stracił nic ze swojej sprężystości i połysku. Ale to taki mój prywatny patent bo nie chciało mi się wrzątku gotować :)

      Usuń
    6. @Basia: A tak, tak! Już pamiętam tę hartowaną włóczkę! Piękne kolory miała... bardzo, bardzo chętnie zobaczyłabym ją w dzianinie :) No nic, czas się zebrać na odwagę i wrócić do farbowania i innych fanaberii ;) Z hamulcem to masz rację, spróbuję się na tym skupić przy następnej okazji, żebym się tylko nie pospała z taką dynamiką akcji... ;)
      Jadę za chwilę do PL, coś czuję że wrócę jednak z nowym wrzecionem.
      @lady Altay: Dzięki za poradę, spróbuję i w ten sposób poznęcać się nad singlami :) Tajemnicą nie jest, że naprzemienny prysznic dodaje urody i odporności, widać z wełną jest podobnie ;)

      Usuń
    7. Patent z polewaniem jest niezły, nawet niedokręcone single mi się trzymają. A przekręcone stabilizują.
      A swoją drogą to niezłe tempo przędzenia masz :) Ja takie cienkie nitki robię dużo dłużej, ale moja Bea ma przełożenie 5:1 więc muszę się równo napedałować ;) Za to grubasów (które przędę w większości przypadków) nie przekręca :)
      A czapeczki cudne. Niestety nie moja liga, potrafię tylko oczka prawe,lewe i ściągacz :/ A te wzory wrabiane tak mi się podobają. Te dekielki są obłędne. Kurcze czemu wszyscy wokół tacy zdolni, tylko ja mam dwie lewe ręce :/

      Usuń
    8. Właśnie się suszy to-to po hartowaniu metodą "total immersion" ;) We wrzątku puściła farbę :/ Wiem, że to nie wina wrzątku, a farbowania :) Poza tym wygląda Ok, ciekawa jestem, jak będzie wyglądać na sucho.
      @Dominika: dzięki miłe słowo w temacie czapek, ale wiesz... to właściwie tylko prawe, lewe i ściągacz + trzymanie dwóch nitek jednocześnie i pilnowanie tego obrazka do puzzli :) Naprawdę nic nadzwyczajnego. Serio!
      No i jak widać Bea w sam raz na Twoje potrzeby skoro w grubasach gustujesz (to moje nie grubasy wg Twoich standardów...?) 5:1? o.O a ja marudzę, że 14:1 za wolno mi chodzi :)

      Usuń
  12. Poprzedniczki napisały już takie morze komplementów, że cóż tu więcej dodać ... no patrzę i cieszę oczy :D
    Nie kojarzą mi się zupełnie z beretami, dla mnie to czapy o pięknych i fantazyjnych "deklach" :))
    A tak na marginesie to fajnie jest samej dobrać wzory, ja rozrysowałam 2 czapki ale nie mam odpowiedniej wełny - muszę uprząść i farbować :)
    Na temat skrętu mogę napisać, że nie wiem czego się czepiasz na zdjęciu wygląda dobrze.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Karino :) No właśnie, one troszkę bereci kształt mają, ale na pewno nie taki typowy a la latający talerz... ;) Chociaż ostatnio sprawdzaliśmy z Mążczyzną i można z powodzeniem używać ich w charakterze frisbee - serio, serio :)
      A to samodzielne dobieranie wzorów to jest ogromna radocha! Chwilowo odechciało mi się cudze pomysły dziergać :)
      Coś czuję, że te Twoje czapki z własnych farbowanek to dopiero będzie coś... ja na razie nie przędę pod projekty, póki co nabieram wprawy i dziergam, co się da z tego, co mi z Sonatki zejdzie ;)
      Czepiam się tych przędz, bo bez samokrytyki to ja niczego się nie nauczę... Dziękuję i pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  13. No i padłam... Trafiłam tu przypadkiem i wsiąkłam :) Jako nastoletnie dziecię "robiłam" sobie swetry z wrabianymi wzorami... Ale robiłam tylko przody bo było fajnie póki robiłam wzór/obrazek - jak trzeba było robić gładką resztę to wszystko szło w kąt ;)
    I od tego czasu nawet nie myślałam o wrabianych wzorach bo jakoś zazwyczaj wydawały mi się... no, jakieś takie... A tu! Rewelacja! Wszystkie super a wersja "jamakowa" najpiękniejsza!
    Oczywiście "koniecznie" muszę spróbować sobie coś podobnego zrobić. Ale pewnie na pierwszy raz to musiałabym mieć z czego. Powiedz, ta książka, którą tu pokazujesz - ona ma schematy jakieś graficzne całego beretu (razem z kwestią np. zmniejszania ilości oczek) czy tylko same wzorki a reszta opisowo? Jeżeli rozumiesz o co mi chodzi...
    Pozdrowionka gorące

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękne są te Twoje berety. Patrzę i zazdroszczę i chyba pozazdroszczę, żałuję, że nie znam holenderskiego.

    OdpowiedzUsuń