Znowu mam zaległości... Odkładałam napisanie kolejnej notki z myślą o tym, że może wreszcie uda mi się coś uprząść, żeby wprowadzić choćby niewielki element zaskoczenia ;), ale niestety nie udało się i tym razem wciąż będzie monotematycznie.
Prezentuję zatem drugą i ostatnią część sesji poświęconej czapkom wydzierganym w śnieżną Wielkanoc, której wspomnienie powoli blednie w wiosennym (nareszcie) słońcu.
W ostatnim poście pokazywałam beret, który powstał z połączenia Baby Merino Dropsa i "paciatej" Regii. Materiału wystarczyło mi na kolejny eksperyment i tym razem wydziergałam coś, co kształtem przypomina bardziej toczek.
Celtycki motyw pochodzi oczywiście ze zbioru A. Starmore "Charts for Color Knitting" i nawiązuje do symbolu potrójnej spirali, tzw. triskeliona.
Triskelion osobiście kojarzy mi się najbardziej z jedzeniem, ponieważ Le Triskell to nazwa bretońskiej naleśnikarni w Brukseli, gdzie można zjeść moje ulubione naleśniki z mąki z "czarnej pszenicy", czyli gryki (galettes de sarrasin), napić się bretońskiego (m.in. gryczanego) piwa, pysznego cydru z glinianych miseczek albo pommeau, czyli alkoholu będącego mieszanką soku jabłkowego i calvadosu, a po degustacji porozmawiać z niezwykle serdecznymi Bretończykami. :)
Słabość mam ogromną zarówno do Francji, jak i do dobrego jedzenia (szczególnie tego regionalnego, opartego na lokalnych produktach), dlatego liczę na Waszą wyrozumiałość - pewnie jeszcze nie raz będę szukała pretekstu do małych dygresji kulinarnych. :)
Zanim pójdę coś zjeść postaram się jednak dokończyć posta i pokazać resztę udziergów.
Tym razem trochę fauny - czapka w koniki morskie, która powstała z włóczki Wool YarnArt w kolorze szarym oraz kolejnej wersji kolorystycznej Drops Delight:
Do tła użyłam beżowej Baby Merino Dropsa, wzór powstał z włóczki Zauberball. Wolałabym, żeby czapka była ociupinkę płytsza.
Wciąż dość trudno mi kontrolować kształt co do (pół) centymetra - używając nawet tej samej jakości włóczki i drutów tworzę dzianinę, która nie zawsze jest tak samo zwarta. Pozostaje mi chyba pogodzić się z tym i przyjąć, że każda wersja ma swój własny charme. ;)
I jeszcze mandala znana już z kilku poprzednich czapek:
No i nie mogę się oprzeć pokusie kolejnej dygresji... Wielkanoc spędziłam również fotografując mamine zwierzaki. Pozwolę sobie zatem przedstawić Wam moich towarzyszy dziergania. Niestety, żadne z nich nie przejawia szczególnego zainteresowania moim hobby.
Kotka, która jest typem coraz bardziej kanapowym:
Prezentuję zatem drugą i ostatnią część sesji poświęconej czapkom wydzierganym w śnieżną Wielkanoc, której wspomnienie powoli blednie w wiosennym (nareszcie) słońcu.
W ostatnim poście pokazywałam beret, który powstał z połączenia Baby Merino Dropsa i "paciatej" Regii. Materiału wystarczyło mi na kolejny eksperyment i tym razem wydziergałam coś, co kształtem przypomina bardziej toczek.
Celtycki motyw pochodzi oczywiście ze zbioru A. Starmore "Charts for Color Knitting" i nawiązuje do symbolu potrójnej spirali, tzw. triskeliona.
Triskelion osobiście kojarzy mi się najbardziej z jedzeniem, ponieważ Le Triskell to nazwa bretońskiej naleśnikarni w Brukseli, gdzie można zjeść moje ulubione naleśniki z mąki z "czarnej pszenicy", czyli gryki (galettes de sarrasin), napić się bretońskiego (m.in. gryczanego) piwa, pysznego cydru z glinianych miseczek albo pommeau, czyli alkoholu będącego mieszanką soku jabłkowego i calvadosu, a po degustacji porozmawiać z niezwykle serdecznymi Bretończykami. :)
Słabość mam ogromną zarówno do Francji, jak i do dobrego jedzenia (szczególnie tego regionalnego, opartego na lokalnych produktach), dlatego liczę na Waszą wyrozumiałość - pewnie jeszcze nie raz będę szukała pretekstu do małych dygresji kulinarnych. :)
Zanim pójdę coś zjeść postaram się jednak dokończyć posta i pokazać resztę udziergów.
Tym razem trochę fauny - czapka w koniki morskie, która powstała z włóczki Wool YarnArt w kolorze szarym oraz kolejnej wersji kolorystycznej Drops Delight:
Bardzo mi się podoba to, jak ułożyły się kolory w tym wzorze, nadają czapce trochę baśniowy charakter. :)
Dekielek autorstwa S. Anderson-Freed prezentuje się tak:
Ostatnia czapa wielkanocna to zabawa z motywem tańczących postaci, które często pojawiają się w bereciarskim (i nie tylko) kolorowym wzornictwie. Przykładem niech będzie uroczy beret autorstwa Kate Davis - prawda, że ładny?
Moja wersja powstała na bazie wzorów A.Starmore i wygląda tak:
Wciąż dość trudno mi kontrolować kształt co do (pół) centymetra - używając nawet tej samej jakości włóczki i drutów tworzę dzianinę, która nie zawsze jest tak samo zwarta. Pozostaje mi chyba pogodzić się z tym i przyjąć, że każda wersja ma swój własny charme. ;)
I jeszcze mandala znana już z kilku poprzednich czapek:
No i nie mogę się oprzeć pokusie kolejnej dygresji... Wielkanoc spędziłam również fotografując mamine zwierzaki. Pozwolę sobie zatem przedstawić Wam moich towarzyszy dziergania. Niestety, żadne z nich nie przejawia szczególnego zainteresowania moim hobby.
Kotka, która jest typem coraz bardziej kanapowym:
oraz jej wyjątkowo znerwicowany potomek, który z kolei nie potrafi usiedzieć na miejscu i co parę dni wdaje się w bójki, z których wraca z naderwanym uchem, kulawą łapką lub łysym plackiem na paszczy...
Prawdziwy przegląd kocich temperamentów w pigułce :)
Pozdrawiam serdecznie z mojego słonecznego zakątka świata i życzę Wam pięknego, wiosennego tygodnia!
pozostaję pod wrażeniem:)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :) Dzięki serdeczne!
UsuńTwoje czapki mogę oglądać na okrągło - są piękne! I chyba nigdy mi się nie znudzą :). Nawet gdy (tak jak dzisiaj) na dworze są 23 stopnie i trzeba zasłaniać okno, żeby cokolwiek dojrzeć na monitorze ;)). Chyba muszę kupić lub uprząść sobie jakieś kolorowe wełenki na kolejne czapki :))).
OdpowiedzUsuńFrasiu, właśnie na to liczę, że ktoś wytrwa przy mnie nawet w najgorszy upał ;) Bardzo się cieszę, że regularnie mnie podglądasz i dziękuję Ci za dobre słowo :)
UsuńJa mam całą kolekcję pojedynczych motków, więc póki co kupować nie muszę, a trochę szkoda, bo ten etap też bardzo lubię ;)
Czekam na Twoje... czapki, skarpetki, tuniki i co tam akurat masz ochotę wydziergać, u Ciebie wszystko ładne :)
Sliczne czapy - uwielbiam ta z kocim motywem
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i za miłe słowa :) Do kociego motywu muszę wrócić, bo czuję, że nie wykorzystałam wszystkich jego możliwości ;) Pozdrawiam!
UsuńOglądam Wasze czapki - Twoje i Frasi i po prostu zatyka mnie z zachwytu. A jeszcze opisujesz je z takim pietyzmem... Piękne!
OdpowiedzUsuńNie ma znaczenia, że zima się skończyła, ani to, że w ogóle nie nosze czapek -muszę spróbować taką zrobić :))))
Och... dziękuję :)) Nam ostatnio z tymi czapkami leciutko odbiło ( mam nadzieję, że Frasia się nie obrazi za to "nam" ;) ), ale to taka wdzięczna rzecz do dziergania... Szkoda tylko, że jednak człowiek głupio trochę się czuje produkując czapki poza sezonem, ale co tam, ja wierzę w demokrację i wolność dziergania ;)
UsuńAż z pietyzmem to chyba nie... :) ale przyznaję, że darzę je wszystkie sporą sympatią :) Spróbuj koniecznie, raźniej będzie mieć w lipcu towarzyszkę :) Spodoba Ci się, gwarantuję! A czapek też kiedyś nie nosiłam :)
Oczywiście, że się nie obrażę - toż to najprawdziwsza prawda ;))). Mi się już te czapki śnią po nocach ;))).
UsuńW ogóle nie czuj się głupio! Absolutnie! :) Jakie ma znaczenie pora roku, kiedy robisz coś tak pięknego? Ja mogę je oglądać i oglądać :))) Naprawdę!
UsuńPotrafisz wyprodukować tyle pieknych nakryć głowy (moim faworytem w tej serii są poetyckie koniki morskie), i na dodatek świetnie wyglądasz we wszystkich czapkach, beretach, toczkach itd!
OdpowiedzUsuńOstatni dekielek bardzo mi się podoba z racji swojej trochę bardziej niż u innych trójwymarowej struktury - czy to efekt zamierzony?
A dygresje felinologiczne i kulinarne zawsze w cenie (Bretania latem, morze, naleśniki z mąki gryczanej i cydr, rozmarzyłam się...)
Dzięki ogromne :) Jeszcze niedawno nie podejrzewałabym, ze usłyszę od kogoś, że mi w czapce dobrze, a co dopiero, że w każdej :) Naprawdę bardzo mi miło to słyszeć.
UsuńFaktycznie, ten dekielek wygląda jakby miał bardziej wypukły wzór, nie zauważyłam tego wcześniej. Wydaje mi się, że to światło specyficznie na niego padało i wydobyło tę "trójwymiarowość". Niektóre linie w dekielku (te wzdłuż których odejmuje się oczka)są leciutko wypukłe, ale nie tak wyraźnie jak mogłoby wynikać ze zdjęcia.
No to pomarzyłyśmy sobie razem :) Tej części Francji nie znam, chociaż mam w głowie wiele obrazów, które zostały mi z filmów, zdjęć, reportaży i opowieści. Mam nadzieję, że kiedyś nadrobię, a wtedy wszystkie naleśniki gryczane Bretanii będą moje ;) Pozdrawiam cieplutko!
Zupełnie poważnie się zastanawiam, co Ty z tyloma tak pięknymi nakryciami głowy zrobisz. Toż się tego znosić nie da nawet w dwóch życiach. A piękne takie, że trzymać w szafie szkoda. Może jednak jakiś czapko-biznesik otworzysz? Małą galerię?
OdpowiedzUsuńBiznesik już otwarty :) Już jakiś czas temu doszłam do wniosku, że wystawię je na Etsy, bo nie wydaje mi się, żebym miała zakończyć swoją przygodę z czapkami w najbliższym czasie, a nie potrzebuję ich w takiej ilości ani ja, ani nawet krewni i znajomi. Czapki przeleżą pewnie na wirtualnej półce do kolejnego sezonu, ale przynajmniej teraz czuję się usprawiedliwiona w moim szmerglu ;)
UsuńDziękuję Ci bardzo, Aldonko i za ciepłe słowo, i za potwierdzenie, że na półeczkę się nadają :)
Oj, myślę, że jednak za długo nie poleżą. Niech się tylko ludziska zwiedzą, że są do wzięcia!
Usuńo babach wielkanocnych słyszałam, o czapach... już też ;)
OdpowiedzUsuńTy, a weź się kiedyś za sweter w takim stylu - z kotami, kółkami, konikami.... a rozetka z tyłu, przechodząca w prostokąt pleców... ale byś miała zabawę!
I jak Finextra ciekawi mnie - nosisz je wszystkie? ;) a co zrobisz latem, jak będzie +30? ;)
Klinarno - podróżnicze wkrętki - jak najbardziej!!
Czapy wielkanocne owszem, istnieją i maja tę zaletę, że są dłużej świeże ;)
UsuńNo właśnie takie sweterki strrrasznie mi się podobają, ale ja się boję :/ no i dzierganie takiej dużej płachty to mnie trochę nudzi, bo ja mam dziewiarskie ADHD ;)
Agatko, Finextrze już odpisałam - też sobie sklepik założyłam :P teraz obie jesteśmy biznesłumen ;)
Uściski!
Twoje czapki są rewelacyjne!!!Pozdrawiam:)))
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie :)) Również pozdrawiam serdecznie!
UsuńNo czapunie prze prze Śliczne, berecik Kate Davis też mi sie bardzo podoba, no a kotki urocze, oj jak mnie mój Borys serdecznie dziś powitał :)
OdpowiedzUsuńDzięki, Aniu... po miesiącu o.O, ale mi ostatnio jakoś nie po drodze na bloga :/ Pozdrowienia serdeczne, dla Borysa również :)
UsuńRewelacyjne! Aż żal, że się sezon na nie skończył :)
OdpowiedzUsuńbardzo, bardzo spóźnione DZIEKUJE! Coś mnie tu mało ostatnio... ale sezon na czapki wcale się nie skończył - dalej dziergam radośnie i wprawdzie trochę głupio mi wychodzić w berecie, ale u nas przez cały maj temperatura oscyluje wokół 10 stopni, więc chyba bardzo nie z tej ziemi bym nie wyglądała ;)
UsuńSame tu cuda-wianki nie wyłączając oczywiście kotów, bo te poza wszelką skalą :-) Pieję z zachwytu :-))
OdpowiedzUsuńPuk, puk - zaglądasz tu jeszcze? Ktoś tu obiecywał czapki w lipcu,a tu już sierpień się kończy i nic ;((. Sezon na nakrycia głowy zbliża się wielkimi krokami i chętnie nacieszyłabym oczy Twoimi udziergami :). Poza tym inspiracji potrzebuję ;))).
OdpowiedzUsuńMadziula, zapraszam do mnie po wyróżnienie! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! :)
Oczu nie mogę oderwać:)tyle pięknych czapek:)Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńQue bonitos!!!!!!!!!!!, me encantan!
OdpowiedzUsuńPiękne czapki bardzo pracochłonne ale efekt wow! Zdradź jak robisz, bo toczek do pewnej wysokości to prostokąt a jak dalej ze spuszczaniem oczek co które oczko spuszczasz żeby zakończyć robótkę?
OdpowiedzUsuńCudne wzory, gratuluję efektu :-)
OdpowiedzUsuńCudne wzory, gratuluję efektu :-)
OdpowiedzUsuń